Tom Aspinall nie ukrywa swojej złość wobec obecnie panującego mistrza kategorii ciężkiej UFC, Jona Jonesa. Mówi on, że już nie wierzy w żadne zapewnienia ze strony championa.
Nie ufam Jon Jonesowi!
Tymczasowy mistrz kategorii ciężkiej UFC, Tom Aspinall, w ostatnim wywiadzie dla ESPN powiedział, że niepokoi go aktualna sytuacja w dywizji. Brytyjczyk marzy obecnie tylko o zostaniu niekwestionowanym mistrzem, a to może umożliwić mu jedynie walka z Jonesem, który wydaje się w ogóle niezainteresowany obroną swojego pasa. Rodzi to poważny problem w kategorii, gdyż obecna sytuacja stopuje Aspinalla w walkach. – To jedyna walka, jaką mogę stoczyć. Nie chcę czekać. Teraz gdy legendarna walka pomiędzy Jonesem a Miocicem dobiegła końca, czas ruszyć dalej. Powiedzieli mi, że negocjacje z Jonsem nie potrwają długo i to jest dla mnie bardzo pozytywne. – mówi Tom Aspinall.
Natomiast Tom Aspinall później dodaje, że do końca nie wierzy federacji UFC. Dodatkowo stwierdza, że Jona Jonesa aktualnie interesuje tylko i wyłącznie walka z Alexem Pereirą, która przyniosłaby mu rekordowe dochody finansowe. Nie (nie ufam, że Jones będzie ze mną walczył.) Absolutnie nie. Nie wiem, co zrobi Jon. To śliski gość […] więc nie ufam mu. Ale wszystko, co mogę zrobić, to martwić się tylko o siebie. Już teraz uważam, że jestem najlepszym ciężkim na świecie, ale chcę zjednoczyć pasy. – dodaje Tom Aspinall.
Aktualny tymczasowy mistrz później zapytany o zaczekanie na Jona Jonesa, powiedział, że nie będzie stopował swojej kariery dla niego. Roczna przerwa od walk według Aspinalla nie wchodzi w ogóle w grę. – Myślę, że czekanie 12 miesięcy na walkę to trochę przesada. Nic mnie teraz nie interesuje poza byciem niekwestionowanym mistrzem wagi ciężkiej na świecie. I nie musi być walki z Jonesem. Jeśli Jon chce oddać pas i robić coś innego, to nie mam nic przeciwko temu. – konstatuje Tom Aspinall.
Udostępnij w mediach
Opublikuj komentarz