Marokański pięściarz James Wharton, który szermierki na pięści nauczył się w wieku zaledwie 12-lat, w swoim życiu przeżył wiele fantastycznych starć. O to jego historia…
James Wharton walczy na „Hopewell”
James „Jem” Wharton urodził się 3 marca 1813 roku prawdopodobnie w Tangerze w Maroku1. Był on synem chłopki i marynarza. W wieku 12-lat zaczął on również jak jego ojciec pracować na pokładzie statku. To właśnie wtedy jako chłopak okrętowy na okręcie „Hopewell” stoczył swoje pierwsze pięściarskie boje, z innymi marynarzami. Do jego pierwszego pojedynku doszło na początku lat 30. XIX wieku. James Wharton stanął wtedy naprzeciwko kucharza „Hopewell”, który oskarżył go o kradzież posiłku. James wygrał to starcie, a następnie udał się do Londynu, gdzie zaczął trenować pod okiem Jema Burnsa.
Kolejne starcia wojowniczego Marokańczyka
Następnie James w swojej karierze pokonywał m.in. Tomma McKeevora w 1833 r. i Billa Fishera w 1835 r.. Niecały rok później doszło do jego słynnego pojedynku z Tomem Brittonem, który trwał aż 4 godziny (200 rund). Zakończył się on remisem, co bardzo zdenerwowało lokalną publiczność, która w Whartona rzucała różnymi przedmiotami. Po niniejszym starciu James postanowił wyruszyć w tournée wraz z Tommym Roundheadem. Podczas tej wycieczki panowie udali się w 1837 roku do Liverpoolu, gdzie James zmierzył się z Harrym Prestonem. Marokańczyk wygrał to starcie, nokautując potężnie swojego przeciwnika. W następnych latach James pokonywał m.in. Johna Lana i Williama Renewicka. Oficjalnie przeszedł on na emeryturę w 1840 roku bez żadnej porażki.
Po zakończeniu kariery prowadził on pub w Liverpoolu, a także zajął się trenowaniem młodszych zawodników. Zmarł 25 kwietnia 1856 roku na skutek powikłań po przebytej gruźlicy. Został wprowadzony do Międzynarodowej Galerii Sław Boksu w 2012 roku2.
- Oficjalnie James Wharton urodził się w Londynie, gdyż takie miejsce urodzenia poddał po swoim przyjeździe do stolicy Anglii. ↩︎
- Źródło informacji do artykułu: https://en.wikipedia.org/wiki/James_Wharton_(boxer) ↩︎
Udostępnij w mediach
Opublikuj komentarz